Rozdział 117
Sophie
Wędrowała z ponurą miną, trzymając tacę zawieszoną u jej szyi za pomocą jasnoczerwonych satynowych wstążek.
Wysokie obcasy ją bolały. Sophie wybrałaby parę klapek. Oczywiście nie mogła ich nosić w pracy. Teraz szalała w swoich lśniących czarnych butach. Kiedy ktoś dawał jej znak, żeby przyniosła im drinki lub coś do przekąszenia, podchodziła do nich z wymalowanym, sztucznym uśmiechem na twarzy.