Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51 Pięćdziesiąt jeden
  2. Rozdział 52 Pięćdziesiąt dwa
  3. Rozdział 53 Pięćdziesiąt trzy
  4. Rozdział 54 Pięćdziesiąt cztery
  5. Rozdział 55 Pięćdziesiąt pięć
  6. Rozdział 56 Pięćdziesiąt sześć
  7. Rozdział 57 Pięćdziesiąt siedem
  8. Rozdział 58 Pięćdziesiąt osiem
  9. Rozdział 59 Pięćdziesiąt dziewięć
  10. Rozdział 60 Sześćdziesiąt
  11. Rozdział 61 Sześćdziesiąt jeden
  12. Rozdział 62 Sześćdziesiąt dwa
  13. Rozdział 63 Sześćdziesiąt trzy
  14. Rozdział 64 Sześćdziesiąt cztery
  15. Rozdział 65 Sześćdziesiąt pięć
  16. Rozdział 66 Sześćdziesiąt Sześć
  17. Rozdział 67 Sześćdziesiąt siedem
  18. Rozdział 68 Sześćdziesiąt osiem
  19. Rozdział 69 Sześćdziesiąt dziewięć
  20. Rozdział 70 Siedemdziesiąt
  21. Rozdział 71 Siedemdziesiąt jeden
  22. Rozdział 72 Siedemdziesiąt dwa
  23. Rozdział 73 Siedemdziesiąt Trzy
  24. Rozdział 74 Siedemdziesiąt cztery
  25. Rozdział 75 Siedemdziesiąt pięć
  26. Rozdział 76 Siedemdziesiąt sześć
  27. Rozdział 77 Siedemdziesiąt siedem
  28. Rozdział 78 Siedemdziesiąt osiem
  29. Rozdział 79 Siedemdziesiąt dziewięć
  30. Rozdział 80 Osiemdziesiąt
  31. Rozdział 81 Osiemdziesiąt jeden
  32. Rozdział 82 Osiemdziesiąt dwa
  33. Rozdział 83 Osiemdziesiąt Trzy
  34. Rozdział 84 Osiemdziesiąt cztery
  35. Rozdział 85 Osiemdziesiąt pięć
  36. Rozdział 86 Osiemdziesiąt Sześć
  37. Rozdział 87 Osiemdziesiąt siedem
  38. Rozdział 88 Osiemdziesiąt osiem
  39. Rozdział 89 Osiemdziesiąt Dziewięć
  40. Rozdział 90 Dziewięćdziesiąt
  41. Rozdział 91 Dziewięćdziesiąt jeden
  42. Rozdział 92 Dziewięćdziesiąt dwa
  43. Rozdział 93 Dziewięćdziesiąt Trzy
  44. Rozdział 94 Dziewięćdziesiąt cztery
  45. Rozdział 95 Dziewięćdziesiąt pięć
  46. Rozdział 96 Dziewięćdziesiąt sześć
  47. Rozdział 97 Dziewięćdziesiąt siedem
  48. Rozdział 98 Dziewięćdziesiąt osiem
  49. Rozdział 99 Dziewięćdziesiąt dziewięć
  50. Rozdział 100 Sto

Rozdział 5 Pięć

Lucianne wstała z łóżka o 4 rano, umyła zęby, ubrała się i chwyciła torbę z butelką wody, po czym udała się na parter i wyszła z budynku tylnymi drzwiami. Pobiegła truchtem do pobliskiego lasu za hotelem i rozebrała się za drzewem. Po włożeniu ubrań do torby, przebrała się.

Jej biały wilk z szafirowymi oczami miał niezwykłą cechę - paskowany ogon w kolorze białym i szarym. Nigdy nie wiedziała dlaczego. Przeszukała każdą książkę, jaką mogła znaleźć na temat dziwactw wilkołaków, ale nie było nic o paskowanych ogonach. Ci, którzy widzieli jej postać, zawsze wskazywali na tę jej osobliwość. Niektórzy mówili, że ma nieznany dar; inni, że jest przeklęta. Nigdy nie przeszkadzało jej to pod względem funkcjonalności, więc po prostu wzruszyła ramionami na te komentarze.

Kiedy jej łapy dotknęły trawiastego gruntu, chwyciła torbę w pysku i pobiegła do lasu. Chłodny wiatr był orzeźwiający. Delikatny szelest wiatru był dźwiękiem, który kochała , a niekończące się rzędy drzew wciągały ją coraz głębiej w las. Zatrzymała się dopiero, gdy usłyszała szum wody z rzeki.

Tam usiadła nad brzegiem rzeki i spojrzała na swoje odbicie. Lucianne spojrzała w niebo i wzięła głęboki, satysfakcjonujący oddech wolności. Robiła to każdego ranka z powrotem w swoim stadzie. Spokój dał jej przestrzeń do oczyszczenia głowy. Cisza dała jej trochę spokoju.

Pierwszy promień światła był dla niej sygnałem, by rzucić się do ucieczki. Pobiegła przez las ścieżką, z której przyszła, zmieniła się z powrotem w ludzką postać, ubrała się i weszła do budynku, po czym wjechała windą na siódme piętro. Gdy tylko wyszła z windy i skręciła za róg korytarza, usłyszała dźwięk ciężkich kroków, które się zatrzymały. Lucianne przewijała telefon, gdy szła, więc nie widziała, kto to był.

Nagle jej ciało zostało szarpnięte do przodu i osunęła się na coś twardego. „Uff!”

„ Bogini, tak się martwiłem! Gdzie byłaś?!” wykrzyknął człowiek, który miał głowę schowaną w jej włosach.

Lucianne przycisnęła dłonie do twardej powierzchni jego klatki piersiowej, by rozdzielić ich ciała, a gdy poczuła iskry i zarejestrowała zapach drewna akacjowego i drzew leśnych, zdała sobie sprawę, że to był Król. Gdy ich spojrzenia się spotkały, zobaczyła w jego oczach niepokój, ulgę i odrobinę gniewu. „Och, to ty. Dzień dobry, twój... to znaczy, Xandar.”

Delikatnie pociągnął ją za niesforny kosmyk włosów za ucho i zapytał: „Dokąd poszłaś dziś rano, Lucianne?”

„ Poszłam pobiegać do lasu z tyłu. Dlaczego? Czy coś się stało?” – zapytała.

Xandar ponownie przycisnął ich ciała do siebie, a iskry nasiliły się. Następnie zakopał głowę w jej szyi i wyszeptał: „Nie słyszałem nikogo w twoim pokoju, a twój zapach na korytarzu był słaby. Myślałem, że stało ci się coś złego. Nie rób mi tego więcej, Lucianne, proszę. Nie mogę sobie pozwolić na utratę ciebie”.

Szczerość w jego głosie poruszyła jej serce, ale przypomniała sobie o swoich poprzednich partnerach i zachowała spokój, gdy powiedziała: „Przepraszam, że cię zmartwiłem. Ale tu nie ma żadnych ataków, prawda?”

„ Nie” – wyszeptał jej do ucha, a jego ciepły oddech łaskotał jej skórę, gdy kontynuował: „Ale to nie znaczy, że byłbym mniej zmartwiony, gdybym nie wiedział, gdzie jesteś”.

Próbowała zachować spokój, gdy powiedziała: „Mogłaś zapytać Ethana. Widział, jak odchodzę”.

Ciało Xandara zesztywniało, a jego uścisk na jej ramionach zacieśnił się, gdy odsunął się, by spojrzeć jej w twarz. Jego oczy były dzikie, a ton przesiąknięty zazdrością, gdy zapytał: „Kim jest Ethan?”

Zmarszczywszy brwi, Lucianne odpowiedziała po prostu: „Strażnik przy tylnych drzwiach. Sześć stóp. Ciemny. Krótkie włosy. Jest strażnikiem tego miejsca, prawda? Albo mogłaś zapytać jego partnera, Benjamina. Pilnuje frontu, ale myślę, że widział, jak wychodziłam z tyłu dziś rano”.

Ciało Xandara się rozluźniło, a on uśmiechnął się z rozkoszą, gdy jego kciuk przesunął się po jej policzku. Pomyślał o tym, jak niesamowite było dla jego partnerki poznanie imion strażników hotelowych. Król lekko się zaśmiał bez powodu, po prostu dlatego, że był szczęśliwy, kiedy był z nią.

Telefon Lucianne zapiszczał, przyciągając jej wzrok do ekranu. Następnie spojrzała z powrotem na Króla i zapytała: „Czy czegoś potrzebujesz? Muszę przygotować się na śniadanie. Powinnam dotrzeć tam przed moim Alfą i Luną”.

Spojrzał na jej telefon, gdy go podniosła, i zobaczył, że to przypomnienie, żeby się przygotowała . Był tak zmartwiony, że nie zauważył, że miała na sobie dres. Niechętnie ją puścił, mówiąc: „Nie będę cię zatrzymywał. Ja też powinienem pójść się przygotować. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć cię na śniadaniu, Lucianne”.

Zdobyła się na uprzejmy uśmiech i przeszła obok niego. Patrzył, jak otwiera drzwi i znika z pola widzenia, gdy drzwi się za nią zamknęły. Xandar stał w miejscu przez kolejne pięć sekund, zanim wszedł do windy i opuścił budynek jak uśmiechnięta małpka.

Po raz pierwszy zastanowił się, co ubierze na ten dzień. Nigdy tak naprawdę nie przejmował się ubiorem. Kiedy ktoś ma władzę, podwładni będą mu się kłaniać bez względu na to, co ma na sobie. Ale teraz chciał wyglądać jak najlepiej dla swojego partnera. Po założeniu koszuli w kolorze turkusowo-zielonym i dopełnieniu stylizacji czarnym smokingiem, przeczesał palcami swoje ciemne, gęste włosy kilka razy, aż był zadowolony z tego, jak wyglądają w lustrze, po czym opuścił pokój i pojechał do jadalni.

W chwili, gdy wszedł do sali, wszyscy obecni skłonili mu się, a początkowe pogawędki natychmiast ucichły. Dostrzegł osobę, której szukał, i poczuł ukłucie w sercu, gdy ona również miała spuszczoną głowę i lekko zgięte kolana.

Król wymusił uśmiech, gdy ogłosił: „Głowy do góry, wszyscy. Proszę, częstujcie się jedzeniem i piciem. Wilki, nie musicie czekać, aż przybędą inni Lykanie. Jeśli chodzi o mnie, oba gatunki są równie ważne. Proszę, zacznijcie.”

Niektórzy starsi Lykanie byli szczególnie niezadowoleni z tego, co powiedział ich Król, ale większość młodszych była mile zaskoczona. Wielu, z którymi Król rozmawiał poprzedniej nocy, podchodziło do niego z jedynym zamiarem powitania go. „To inne uczucie”, pomyślał. W poprzednich latach wilki i Lykanie podchodzili i witali go, ale zawsze wyglądało to na obowiązkowe. W tym roku poczuł, że ich szczerość sączy się, gdy jego poddani życzyli mu „dzień dobry”.

Pobiegł prosto do swojej partnerki, która miała plecy przy sobie, gdy się do niej zbliżał. Rozmawiała z Luną Lyssą, która słuchała uważnie, dopóki Luna nie zauważyła jego obecności i nie skłoniła się na powitanie. „Mój Królu. Dzień dobry.”

Lucianne odwróciła się bardzo wdzięcznie w swojej turkusowej sukience. Rękawy sięgały jej do łokci i zakrywały bliznę. W dłoni trzymała szklankę wody. Jej głowa zaczynała przechylać się w dół, gdy Xandar chwycił ją za ramię i uniósł jej brodę, błagając szeptem: „Lucianne, proszę, nie musisz mi się kłaniać. Naprawdę mnie boli, gdy to robisz.”

Lucianne była zszokowana, gdy usłyszała, że król poczuł się urażony, widząc, jak się mu kłania, ale uparcie mruknęła: „To byłoby raczej dziwne, gdybym tego nie zrobiła, zwłaszcza gdy wszyscy inni mają spuszczone głowy”.

Uśmiechnął się i sięgnął do jej policzka, mówiąc stanowczo: „To nie będzie dziwne, bo jesteś moją partnerką. Nie pozwolę, żebyś mi się kłaniała”. Po tych słowach wziął jej dłoń i uniósł ją do swoich ust, zanim złożył słodki pocałunek na jej plecach i powiedział: „Wyglądasz pięknie”.

Poprzedniej nocy wykonał ten sam gest, ale to nie znaczyło, że Lucianne była mniej zszokowana. Próbowała coś powiedzieć: „Eee... dziękuję, Xandarze”. Nigdy nie wiedział, że jego imię może brzmieć tak dobrze, dopóki nie wyszło z ust jego partnerki.

„ Usiądziesz ze mną na śniadanie?” – zapytał z nadzieją w oczach.

تم النسخ بنجاح!