Rozdział 97: Ta sama strona
(punkt widzenia Alexa)
Naprawdę nie potrzebuję tego teraz. Czego, do cholery, ten facet w ogóle od nas chce teraz?
Ledwie zdążyłem o tym pomyśleć, a ktoś zapukał do moich drzwi. Tata i wujek Ty kończą przesuwać meble, a ja klikam na playlistę. (Okej, okej! Przyznaję, masz rację! Kliknąłem na playlistę April. No, to lepsze?) Szybko sprawdzam pokój i ściszam muzykę, żeby była przyjemna i cicha. Następnie podchodzę do drzwi i waham się tylko na tyle długo, żeby wziąć uspokajający oddech. Tata szybko nalewa trzy kieliszki wina, a wujek Ty przynosi mi jeden i w okamgnieniu wraca do taty. Zgodnie z planem zaczynam się śmiać, zanim otworzę drzwi, a oni idą w jego ślady. „Starszy Scott? Co cię sprowadza?” zapytałem, zupełnie swobodnie. Uśmiecha się do mnie, mówiąc „czule”, „Alexander, mój chłopcze, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!”, po czym po prostu wpada do środka, jakby był właścicielem tego miejsca, akurat gdy mama i ciotka Crystal wychodzą z sypialni.