Rozdział 90: Cóż za wspaniały sposób na rozpoczęcie urodzin!
(punkt widzenia kwietnia)
„ Wszystkiego najlepszego, Lexi-poo!” Nie wiem, kto warknął głośniej, ja czy Alex. Wiem tylko, że wypowiadając te słowa, chciałem ją zabić.
Zauważ, że to nie były dokładnie jej słowa. To był cały pakiet. Uwodzicielski ton głosu, skąpe ubrania, babeczka, którą przytuliła między tymi dwoma obwisłymi grudkami na piersi, które nazywała b**bami, a którą pokazywała, kręcąc ramionami. Szkoda, że w babeczce nie było pieprzonej świeczki, bo chętnie bym ją podpalił. Pieprzonym miotaczem ognia. „Co do cholery, Alli? Idź sobie!” powiedział Alex i zaczął trzaskać jej drzwiami przed nosem. „Chciałem być wśród pierwszych, którzy złożą ci życzenia urodzinowe, kochanie”. Powiedziała, cała nadąsana. Na szczęście nie kupił jej występu, ponieważ powiedział: „Cóż, gratulacje. Udało ci się być drugą osobą, która złożyła mi życzenia. Dziękuję. A teraz idź sobie!” Gdy zaczął ponownie zamykać drzwi, ona położyła na nich rękę i weszła do środka tak swobodnie, jak tylko się dało.