„ Sprzedałeś mnie?” – zapytała Emma głosem pełnym obrzydzenia.
„ Zapłacił za ciebie 50 000 dolarów. Co mogę zrobić? Zostałaś kupiona i opłacona” – powiedziała Jane, macocha Emmy.
„ Nie wychodzę za mąż”
„ Och, tak! On już nam zapłacił! Po ukończeniu college'u wyjdziesz za mąż. W końcu znalazłam faceta, który się zgodził.”
Jane podniosła zdjęcie starszego mężczyzny. Łysy, gruby, brzydki. Miał co najmniej ponad 50 lat. Emma miała zaledwie dwadzieścia jeden lat.
Złość Emmy sięgała zenitu. „Mam chłopaka! Nie jestem twoja, żeby mnie sprzedać! Nie mogłaś sprzedać Anny temu staruszkowi?”
Zanim Emma zdążyła odetchnąć, Jane uderzyła ją mocno w twarz.
„ Ty głupia suko! On już za ciebie zapłacił! A pieniądze już przepadły! Wyjdziesz za niego albo będę musiała sprzedać dom!”
„ Powinieneś się cieszyć, że ktoś uważa, że jesteś cokolwiek warta” – zażartowała Anna.
„Nie sprzedasz domu, a ja nie wyjdę za tego faceta! Sama oddam te pieniądze!” Bez żadnych rzeczy Emma wyszła z domu i wróciła na deszcz .
Jane była złą suką, ale to był najgorszy okres w jej życiu.
Emma została sprzedana. Chciała płakać i krzyczeć jednocześnie. Jej łzy mieszały się z deszczem i po chwili nie potrafiła dostrzec różnicy.
Matt, pomyślała. Muszę go zobaczyć.
Przebywanie w jego towarzystwie zawsze poprawiało sytuację. Matt potrafił roztapiać złe uczucia. To on był tym, za którego miała wyjść po ukończeniu szkoły. Nie jakiś zboczony staruszek. Pochodził z bogatej rodziny. Może mogliby jej w tym pomóc.
Wybiegła i poszła w kierunku akademika Matta. Deszcz nagle przestał padać. Właściwie, nie poszłaby do domu, gdyby nie lało tego popołudnia.
Ostatnią rzeczą, jaką Emma chciała zrobić, był powrót do domu. To nie był dom. Przynajmniej nie dla niej. Straciła matkę, gdy była młoda, a jej ojciec od tamtej pory był w różnym stopniu pijany. W jednym z bardziej trzeźwych momentów, ożenił się ponownie. Jane była na początku miła. Przyjechała z własną córką, Anną. A powiększenie rodziny wydawało się być dobre dla jej ojca. Przynajmniej przez jakiś czas. Wkrótce wrócił do swoich starych nawyków. Był pijany od 9:00 rano. Nigdy ich nie skrzywdził ani nic. Jane się tym zajęła. Była wcieleniem zła.
Emma została służącą w jej domu. Jej ojciec żył w ciągłym pijackim odrętwieniu. Emma nie była pewna, czy on w ogóle tam jest. Jane wykorzystała to i zmusiła Emmę do wszystkiego. Jane i Anna nigdy nie kiwnęły palcem. Chyba że oczywiście przeciwko Emmie.
Widok jej domu był słodko-gorzki. Choć krył w sobie cenne wspomnienia z dzieciństwa, krył też głęboki uraz znęcania się, któremu poddała ją Jane. Zimny deszcz przesiąkł ją do głębi duszy.
„Tylko szybkie wejście i wyjście”, Emma uspokajała się tego popołudnia, zanim weszła do domu. Obeszła tylne drzwi i modliła się, żeby były otwarte.
Gdy się zbliżyła, zaatakowały ją znajome dźwięki.
„ Ty nic nie warty gnoju! Czemu po prostu nie zdechniesz? Nie jesteś dla mnie nic wart żywy!” Jadowite krzyki Jane wstrząsnęły domem.
Ten dom był kiedyś tak szczęśliwym miejscem. Ta radość istniała teraz tylko w pamięci Emmy. Dom był ciemny i opustoszały. Krzyki Jane i buczenie telewizora zagłuszały odgłosy skradającej się Emmy. Albo tak jej się wydawało.
Gdy tylko dotarła do swojego pokoju, ktoś objął ją w talii.
„ Emma! Skradasz się tutaj w ciemnościach! Co ty sobie myślisz, że robisz?” Anna pisnęła, gdy jej ramiona zacisnęły się wokół ciała Emmy.
Ciało Emmy zesztywniało. To była ostatnia rzecz, jakiej chciała.
Jane była zła, ale Anna nie była lepsza. Często korzystała z okrucieństwa Jane. Anna na tym kwitła. „Mamo! Zobacz, kto próbuje nas unikać!”
Jane wyszła z salonu, a jej oczy zwęziły się na Emmę.
„Czego, do cholery, chcesz?” – wrzasnęła. Anna puściła ją i zachichotała ze złośliwą radością.
„ Potrzebuję kilku moich rzeczy” – westchnęła Emma.
„ Wszystko, co ty i twój nieudacznik ojciec robicie, to bierzecie, bierzecie, bierzecie! Żadne z was nie wnosi nic do tej rodziny! Utrzymywałam nas na powierzchni przez ostatnie dziesięć lat! A ty! Byłeś takim okropnym bólem dupy!”
„ Pracuję na trzech etatach, a jednocześnie chodzę do szkoły na cały etat! Płacę ci 500 dolarów miesięcznie! Sprzątam ten dom w każdy weekend! Czego jeszcze ode mnie chcesz?” – odparła Emma.
„ Ceny rosną. Czy ty nie powinieneś być wykształcony? Twój ojciec wpędził nas w tyle długów! Już nie stać mnie na nic!”
Emma była zmęczona tą kłótnią. Była zimna i mokra. Chciała po prostu wyjść.
„ Nie mam siły, żeby to z tobą robić. Pójdę tylko po swoje rzeczy i wyjdę —”
Jej myśli zostały przerwane przez nagły deszcz . Musiała biec przez burzę i z wodą chlupoczącą wszędzie, w końcu dotarła do akademika Matta. Emma zapukała do drzwi i czekała. Drzwi się otworzyły i miała nadzieję, że zobaczy swoje zbawienie po drugiej stronie.
„ Matt! Ja…” – przerwała, gdy zamiast niej pojawił się współlokator Matta. „Och, przepraszam, że przeszkadzam”.
„ Emma, jesteś przemoczona. Wszystko w porządku?”
„ Tak, przepraszam. Czy Matt jest w pobliżu? Muszę go zobaczyć.”
„ On jest…” powiedział jego współlokator. Podrapał się dłonią po tyłku głowy i spojrzał w dół. „On jest … nie ma go tutaj. Wybiegł przed chwilą. Powiedział, że jest zajęty… czymś.”
Emma źle się czuła. Matt był pod dużą presją ze strony rodziny i zwykle był zajęty, aby upewnić się, że spełnia ich standardy. Powinna była wiedzieć, że nie powinna pojawiać się tak bez zapowiedzi.
„ Och. Nic się nie stało. Rozumiem. Dzięki. Spróbuję później” – uśmiechnęła się i odwróciła, żeby odejść.
„ Emma?”
„Tak?” Emma odwróciła się i zobaczyła, jak współlokator Matta wyciąga do niej rękę ze smutnym wyrazem twarzy. Wydawał się z czymś walczyć, ale potrząsnął głową, jakby zmienił zdanie.
„ Nic. Uważaj tam, okej?” Uśmiechnął się i zamknął drzwi.
Emma z trudem wróciła do swojego akademika, ciężka od wody, smutku i żalu. To nagie pranie, zażartowała do siebie. Po tym, co wydawało się najdłuższym dniem w jej życiu, w końcu wróciła do akademika. Gdy była bliżej swojego pokoju, pomyślała, że słyszy swoje imię.
„ Co jeszcze może się dziś wydarzyć?” szepnęła do siebie. Gdy się zbliżyła, głosy stały się wyraźne.
„ No chodź, Matt” – zawołał obrzydliwie słodki głos. „W końcu będziesz musiał wybrać między nami. Powiedz mi, kochanie. Które z nas to jest? Kogo naprawdę kochasz?”