Rozdział 10
Podróż trwała godzinę, ponieważ hotel znajdował się dość daleko od lotniska. Sophia zmrużyła oczy, patrząc na szyld hotelu, zanim rozejrzała się dookoła. To dobry hotel. Plaża była zaledwie kilka kroków dalej, a ponieważ było wcześnie, było pełno ludzi. Gdy wysiadła z samochodu, boy hotelowy przytrzymał jej bagaż.
Zack zarezerwował dla niej apartament z widokiem na morze. Weszła do środka, żeby zajrzeć, zanim otworzyła okno, pozwalając morskiej bryzie ją muskać. Łóżko stało tuż przy oknie, więc usiadła na nim i spojrzała na morze. Sophia próbowała oczyścić umysł ze wszystkiego, w tym z tego, jak obojętny był wobec niej John. Nie zamierzali już rozmawiać, więc zbytnie myślenie tylko by jej przeszkodziło.
Ktoś zapukał niedługo potem, choć nie spieszyła się z odebraniem. Kierownik hotelu stał na zewnątrz i zaprosił Sophię na ognisko przy morzu tego wieczoru. „Ognisko przy ognisku?” Zmarszczyła brwi.