Rozdział 6
Wszystko po tym, jak Sophia wyszła z baru, było dla niej puste. Dopiero po tym, jak zwymiotowała, wszystko stało się dla niej jaśniejsze. Wzięła szklankę wody, którą podał jej John, i bełkotała, zanim wstała, a mgła w jej umyśle się rozwiała. „Boże, poczułam się lepiej”.
John opierał się o samochód, zapalając papierosa i rozpinając kołnierzyk. „Wsiadaj natychmiast, jeśli czujesz się lepiej. Ja już wychodzę” – syknął. Noc może i była chłodna, co mogło złagodzić jego frustrację, ale ona wciąż tam była.
Sophia podskoczyła, zszokowana. „John? Dlaczego tu jesteś?”