Rozdział 115 nr 115
Jazda była wypełniona napiętą, namacalną ciszą. Nie umknął mu fakt, że mężczyzna siedzący obok był jego rywalem w walce o Emmę. To był sposób, w jaki rozjaśniały się jego oczy, zaciekły sposób, w jaki poruszał się, aby ją chronić. Will zawsze uważał się za samca alfa. Najpotężniejszego, najseksowniejszego, najbogatszego mężczyznę, gdziekolwiek się pojawił. Zdobycie tego, czego chciał, nigdy nie było problemem. Nigdy nie przegrał. Zwłaszcza z kimś takim jak Spencer. Na pierwszy rzut oka nie był onieśmielający. Ale był obiektem gniewu Spencera. To było zachowanie alfy. Ochrona tego, czego chciał, tego, co było jego.
Ale Emma nie jest jego.
„ Ona mnie kocha, wiesz?” wyrzucił z siebie Will. Jego głos zagrzmiał w gęstej ciszy w samochodzie.