Download App

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51
  2. Rozdział 52
  3. Rozdział 53
  4. Rozdział 54
  5. Rozdział 55
  6. Rozdział 56
  7. Rozdział 57
  8. Rozdział 58
  9. Rozdział 59
  10. Rozdział 60
  11. Rozdział 61
  12. Rozdział 62
  13. Rozdział 63
  14. Rozdział 64
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 5

Diana

Nerwowo robię krok w jego stronę, podświadomie wyciągam rękę w jego stronę, ale on zimno podnosi dłoń w moją stronę. Zatrzymuję się w miejscu, gdy moje serce wydaje ostre ukłucie.

„Tak, wiedziałem, że jesteś moim przyjacielem od dawna” – jego głos był beznamiętny.

Przez sekundę mój umysł jest zbyt zamglony, aby zrozumieć, o czym on mówi, dopóki nie uświadomię sobie, że właśnie odpowiedział na moje wcześniejsze pytanie.

„Byłeś wtedy za młody, więc musiałem poczekać, aż będziesz pełnoletni, żeby móc to rozpoznać” – kontynuuje.

„Wtedy…” – mój głos drżał.

„Teraz, kiedy już jesteś, mogę w końcu powiedzieć to, co chciałem”, dodaje chłodno. To, co mówi dalej, niszczy wszelką nadzieję, jaką w sobie miałem.

„Nie mogę być z tobą. Jestem Alfą. Ty jesteś wilkiem bez wilka. Nie ma mowy, żebym mogła się z tobą parzyć. Jako Alfa potrzebuję partnera, który będzie stał wysoko u mojego boku; nie kogoś tak słabego, że nie będzie w stanie obronić nawet siebie, a tym bardziej stada, jeśli kiedykolwiek nastąpi atak”.

Każde słowo, które opuszcza jego usta, jest jak nóż wbijany w moje serce. Krew odpływa mi z twarzy i chwieję się niepewnie na nogach, nagle czując zawroty głowy. Nie wyciąga ręki, żeby pomóc.

Powoli potrząsam głową, jakbym w ten sposób mogła wyrzucić jego słowa z głowy. „Nie. Nie, to nie tak. To tak nie działa. Bogini Księżyca przeznaczyła nas na przyjaciół. Reszta szczegółów ułoży się z czasem – takie jest znaczenie Przeznaczenia. Jesteśmy sobie przeznaczeni-”

„Popełniła błąd” – przerywa bezlitośnie.

Moja głowa potrząsa jeszcze mocniej, a mowa ciała wyraźnie wyraża moją desperację: „Bogini nigdy się nie myli-«

„Tym razem tak” – ucina ponownie stanowczym głosem.

Co się dzieje? To nie jest to, co powinno się wydarzyć...nic z tego nie ma sensu...

Znów robię krok w jego stronę i tym razem on robi duży krok w jego stronę. Z dala ode mnie. A ból w moim sercu staje się jeszcze intensywniejszy.

Irytacja przecina jego rysy na mój upór, „Nie bądź śmieszna. Masz tyle siły, co kobieta i nie tylko to, leczysz się jak jedna”, i wskazuje na mój wciąż gojący się nos.

„Gdybym cię przyjął, byłbyś dosłownie najłatwiejszym Luna do zabicia w historii. Nasi wrogowie nie musieliby się nawet starać. Mogliby po prostu wysłać Omegę, a on bez wysiłku wykonałby zadanie. Cholera! Założę się, że nawet trucizna na szczury wystarczyłaby, żeby cię wykończyć”.

„Jeśli chodzi o wartość, nie masz żadnej. Nie jesteś w stanie wykonywać żadnej pracy, która wymaga siły fizycznej lub dźwigania ciężarów, jak inne Omega. Dlatego jesteś ograniczony tylko do gotowania i sprzątania. A nawet przy tych obowiązkach nie musisz być ty. Dosłownie każdy w stadzie mógłby wykonywać te prace”.

„Mówiąc wprost, jesteś dosłownie najbardziej bezużytecznym członkiem tej watahy – chodzącym ciężarem. A. Ja. Odmawiam. Parzenia. Z. Tobą”, wykrztusza. Wymawiając każde słowo tak, aby był pewien, że go rozumiem.

Te okrutne słowa, wypowiedziane tym samym zniewalającym głosem, który zaledwie kilka sekund temu nazwał mnie piękną, są niezwykle bolesne... te same usta, które skradły mi dech w piersiach tak romantycznym pocałunkiem, nadal mogą zostać użyte, aby mnie tak zniszczyć.

Jego słowa są brutalne i bezlitosne, ale jego wyraz twarzy jest spokojny. Właściwie, nie wygląda, jakby próbował mnie obrazić lub zranić moje uczucia. Wygląda, jakby wszystko, co robi, to stwierdzanie faktów takimi, jakie są.

I to mnie jeszcze bardziej łamie. Gorzej, bo wiem, że każde oskarżenie jest prawdą.

...czy to znaczy, że nie zasługuję na miłość?

Moje gardło jest suche jak papier ścierny, jedyne co jestem w stanie wykrztusić to: „To dlaczego-dlaczego mnie pocałowałeś?” mój głos zabarwiony jest desperacją,

„Jeśli mnie nie chciałeś, to dlaczego mnie pocałowałeś? Dlaczego? Dlaczego?!!” Chcę krzyczeć i wrzeszczeć na niego, ale kula wielkości jajka w moim gardle sprawia, że mój głos zamienia się w pełen cierpienia szept,

„ Po co dajesz mi nadzieję, którą chcesz, żebym po prostu ci ją odebrał?!”

Jego oczy mrużą się na ten jawny brak szacunku, ale mnie to nie obchodzi.

Tym razem potrzebuje chwili, zanim odpowie. Jego słowa wyszły powoli, jakby je rozważał: „Chciałem wiedzieć, jak to jest całować moją partnerkę. Chciałem wiedzieć, czy warto być z tobą, bez względu na wszystko-“

„I muszę przyznać, że to najlepszy pocałunek, jaki kiedykolwiek miałem-„Ale niestety nie, nie warto być wiecznie związanym z obciążeniem”, po czym mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów, „Jesteś całkiem piękna, żeby...” i kręci głową. „Szkoda”-i to słowo sprawia, że czuję się jeszcze mniejszy.I to wszystko, prawda? Cała moja wartość podsumowana w jednym słowie. Obciążenie.

Jednak wyglądało na to, że jeszcze ze mną nie skończył. Nadal mógł rozbić na mniejsze kawałki to, co zostało z mojego złamanego serca.

„Ja, Magnus Aldridge, odrzucam cię, Diano Castellanos, jako moją partnerkę. Moją wolą i słowem zrywam więź i los, które istnieją między nami”.

Natychmiast czuję, że mój wilk, który zaczął się budzić, wycofuje się jeszcze głębiej w mój umysł; wszelka aktywność zatrzymuje się, gdy ona znów zapada w stan uśpienia.

Zataczam się do tyłu, ściskając dłoń na piersi, która wydaje się być oblana płomieniami. Moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa i upadam na podłogę. I przez cały czas nie jestem w stanie oderwać wzroku od jego twarzy.

Mój umysł jest rozbity przez szok i próbuję złapać powietrze. Jednak bez względu na to, ile wchłonę, to po prostu nie wydaje się wystarczające.

Chcę krzyczeć, ale siła tych złośliwych słów pozostawia we mnie tak głęboką pustkę, że nie potrafię wydobyć z siebie głosu, by wydać jakikolwiek dźwięk.

Nagle moja głowa wiruje i zwijam się w sobie, łapiąc oddech. Ból w moim sercu jest tak intensywny, że czuję jakby moje płuca się zapadały.

To nie może się dziać... nie... to niemożliwe... Los nie może być aż tak okrutny... po wszystkim, co przeszłam, po cierpieniach z powodu strasznych kart, jakie rozdał mi wszechświat, nie mogą nie pozwolić mi mieć tej jednej odrobiny szczęścia.

Potrząsam głową. To musi być sen - koszmar, który mój wyczerpany mózg musiał wyczarować. Jednak ból w moim sercu mówi mi, że to jest jak najbardziej realne.

Mój partner właśnie mnie odrzucił... Nawet nie wiedziałam, że to możliwe, ale jakoś tak się stało. Nie chciał mnie. Nie chce mnie.

„Spóźnię się” – słyszę, jak mruczy z irytacją.

„ Dla twojego dobra lepiej byłoby, gdybyś zaakceptował odrzucenie, żebyśmy mogli zostawić to wszystko za sobą i iść dalej swoim życiem”.

„Nie jestem okrutny. To, że nie chcę być z tobą, nie oznacza, że pozwolę ci dalej cierpieć. Więc wiedz, że jeśli nie zaakceptujesz odrzucenia, ból nigdy się nie skończy” – dodaje, marszcząc brwi, jakby był nauczycielem wykładającym nudnemu uczniowi, a cała jego aura emanowała niecierpliwością.

Ja jednak nie jestem w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa, jestem zbyt roztrzęsiony i cierpię, żeby móc zrozumieć, co on mówi.

Zirytowany przewraca oczami i spogląda na zegarek. „Cóż, możesz tu zostać, aż dojdziesz do siebie, a potem możesz wyjść” – mówi lekceważąco.

Podchodzi bliżej, tylko po to, by zauważyć, że nadal siedzę skulona przy drzwiach. „Ruszaj się. Muszę iść”.

Nie otrzymując ode mnie żadnej reakcji, marszczy brwi. „Powiedziałem RUSZAJ SIĘ!”

Tym razem używa swojego Alpha Command, a moje ciało natychmiast go słucha, szybko uciekając od drzwi. Może już nie jest moim partnerem, ale nadal jest moim Alfą.

Rzucił mi ostatnie spojrzenie, po czym wyszedł, drzwi zatrzasnęły się za nim, a ja zostałam sama w cichym pokoju, łzy spływały mi po policzkach, a moje ciało wstrząsał ból odrzucenia przeszywający moje istnienie.

Kilometry stąd...

Odrzucona Luna przez Dzikiego Alfa

„Nie! Nie! Proszę... o Boże, nie... ahhhhhh!” i z obrzydliwym chrupnięciem, mroczne stworzenie rzuca się na jego ramię, gryząc. Ugryzienie nie było zbyt głębokie, w sam raz, by okaleczyć, ale nie na tyle, by zabić. Zamierza ugryźć ponownie, gdy nagle coś zatrzymuje je w miejscu.

Coś się zmieniło. Nie wie, co to jest, ale brutalnie zmusza swoją ludzką świadomość z powrotem na pierwszy plan na sekundę. Jego oczy migają od niebieskiego do brązowego i z powrotem.

Co to jest?

Stworzenie warczy z irytacją. Cokolwiek to jest, wydaje się znajome. Upuszcza mężczyznę i przechyla głowę w konsternacji.

To znajome... to uczucie... wydaje się czymś z dawno minionej przeszłości...

Co to jest?

Stworzenie ponownie potrząsa głową i wydaje jeszcze głośniejszy warkot.

Korzystając z okazji, gdy istota jest rozproszona, ranny mężczyzna próbuje powoli odciągnąć swoje ciało. Niestety, ruch ten ponownie przyciąga uwagę istoty.

Jego ofiara ucieka.

Błękit w jego oczach przyćmiewa cały brąz, a jego pysk wygina się w przerażającym warczeniu. Błyskawicznie zaciska szczękę na gardle mężczyzny, chwytając go za ciało i

brutalnie nim potrząsa, gryząc mocniej, aż bulgotanie umierającego mężczyzny ustało. Rzuca ciało na bok, a mężczyzna upada jak zepsuta lalka, tuż obok własnej broni.

Stworzenie z głośnym wyciem znika w głębi ciemnego lasu.

Nieświadome tego stworzenie, głęboko w zakamarkach swojej duszy, pojawiło się coś przypominającego linę; cienkiego, lecz mocnego, emitującego miękkie i ulotne światło.

Jest to częściowo uformowana więź godowa.

تم النسخ بنجاح!