Rozdział 267
Simone nie przejmowała się żałosnym stanem Titusa i pozwoliła mu wejść. Spojrzał na nią i zapytał: „Czy nie jest jeszcze bardziej niefortunne utrudnianie katastrofy? Nie przypominam sobie, żeby Andrew miał tyle pecha, co ja teraz!”
Simone skinęła głową na znak zgody: „Rzeczywiście, ponieważ uchroniłeś go przed tak poważną katastrofą, może cieszyć się trzema dniami bez nieszczęścia”.
Titus był bez słowa. „Więc mogę go chronić tylko przez trzy dni? Jeśli to się powtórzy, czy nie będę skazany na zagładę?” Nie mógł powstrzymać się od pielęgnowania tej wątpliwości.