Rozdział 687
" Co? Chce, żebym go osobiście odebrała? Kim on, do cholery, myśli, że jest? Michael krzyczał co sił w płucach.
Pozostali byli wściekli. „Jak ktoś taki jak on śmie zachowywać się, jakby był kimś ważnym?”
„ Masz rację. W rzeczywistości w Quebecu nie ma ani jednej osoby, która byłaby uprawniona do tego, aby dziadek osobiście ją przywiózł.