Rozdział 287 Justin Co myślisz (część druga)
„Panie Edwardzie, nie obwiniaj babci. To ewidentnie twoja wina. Nie zrobiła nic złego, krytykując cię. Zadzwonię do mamy i powiem jej, że masz romans z inną kobietą!” Justin krzyknął ze złością, dysząc ze złości i patrząc na Edwarda, jakby popełnił okropną zbrodnię. Tym razem nie pozwoli mu odejść.
Coco spojrzała na Cynthię z podziwem. Była zaskoczona jej młodością i urodą. Kiedy usłyszała, jak Edward nazywa ją „mamą”, pomyślała, że źle usłyszała. Ale kiedy agresywny chłopiec nazwał kobietę „babcią”, była zaskoczona. Kto by pomyślał, że tak czarująca i czarująca szlachcianka jest wystarczająco stara, żeby być babcią?
„Ty bachorze, co ja zrobiłem? Czy teraz jestem nagi? Nic nie zrobiłem. Chyba że uważasz, że kobieta przed tobą jest atrakcyjniejsza od twojej matki”. Edward był chętny, żeby się bronić. Był nieostrożny, mówiąc tak niestosowne rzeczy dziecku.