Rozdział 2. Biczowanie
W samochodzie Andres studiował dokumenty, które właśnie mu wręczono.
Kobietą, która go uratowała, była Corinna Hudson.
Rodzina Hudsonów z Driyver była kiedyś prestiżowym klanem.
Jeff i Sandra Hudson, dziadkowie Corinny, byli znanymi osobistościami w dziedzinie medycyny, lecz niestety zmarli przedwcześnie.
Ich syn, Brad Hudson, kontynuował rodzinną tradycję i później poślubił Rachael Brown, kobietę pochodzącą z innej rodziny medycznej. Corinna była ich dzieckiem.
Jednak gdy Corinna miała zaledwie roczek, rodzinę Hudsonów spotkało nieszczęście i upadek.
U Rachael nagle wystąpiły poważne zaburzenia psychiczne i została umieszczona w sanatorium, gdzie miała otrzymać długoterminową opiekę.
Brad rozwiódł się z Rachael i w tym samym roku poślubił swoją drugą żonę, Monicę Hudson.
Sześć miesięcy po ślubie Monica urodziła córkę, Cassie Hudson, a rok później na świat przyszły bliźniaki.
W rezultacie Corinna, która już wcześniej nie cieszyła się sympatią rodziny Hudsonów, odkryła, że jej sytuacja w domu staje się coraz trudniejsza.
Ledwo wiązała koniec z końcem.
Andres zamknął dokumenty, zastanowił się i dotknął swojej rany.
Ból już dawno zamienił się w odrętwienie.
„Panie, czas wracać” – powiedział jego asystent, Kevin Curtis, siedząc na przednim siedzeniu, odwracając się, by ostrożnie mu o tym przypomnieć.
Andres skinął głową i położył się, aby dać odpocząć oczom.
Wiadomość o jego niedawnej zasadzce zapewne już dotarła do jego rodziny. Jeśli wkrótce nie wróci, zapanuje chaos.
Następnego popołudnia w zaułku pojawiła się Corinna, ubrana na czarno, w kapeluszu i masce.
Pacjent, którego leczyła poprzedniej nocy, dziś odzyskał przytomność i ona przyszła odebrać ostatnią zapłatę.
Gdy weszła do alejki i przeszła kawałek, nagle się zatrzymała.
Było ciszej niż zwykle i coś wydawało się nie tak.
Po chwili wahania odwróciła się, by odejść.
Jednak u wylotu alejki zaczepił ją jej ojciec, Brad.
Szybko pojawiła się grupa ubranych na czarno ochroniarzy i ją otoczyła.
Brad mówił to z lodowatym wyrazem twarzy. „Nie byłeś w domu od miesięcy. Naprawdę myślisz, że to miejsce jest lepsze od domu?”
„Nie ma mowy! Jak to miejsce mogłoby się równać z twoim domem?” Corinna odparła, a w jej głosie pobrzmiewała nuta sarkazmu.
Ale to miejsce nie było jej domem.
„To idź już do domu” – zarządził Brad.
Gdy tylko skończył mówić, dwóch ochroniarzy pojawiło się przy Corinnie i siłą zaprowadziło ją do samochodu.
Ukryty w ciemnym kącie, czujny obserwator obserwował wszystko. Po odejściu Brada i jego grupy obserwator szybko wysłał wiadomość.
Kevin otrzymał wiadomość i natychmiast poinformował o niej Andresa.
„Panie, czy powinniśmy interweniować?”
Jego głos wyrażał zaniepokojenie — Brad i jego otoczenie nie sprawiali wrażenia życzliwych postaci.
Andres odpowiedział ze spokojem i autorytetem: „Poczekajmy jeszcze chwilę”.
"Zrozumiany!" Kevin potwierdził.
Wróciwszy do posiadłości Hudsonów, Corinna została wyrzucona na korytarz.
"Uklęknij!" Rozkazano jej uklęknąć.
Zmuszono ją do klęczenia na zimnej podłodze, a maskę zerwano, odsłaniając jej nieustępliwe, buntownicze spojrzenie.
Brad górował nad nią i ostro ją przesłuchiwał. „Czy potajemnie studiowałeś medycynę?”
"NIE." Odpowiedź Corinny była chłodna i niewzruszona.
Głośny trzask bicza uderzającego w ciało rozbrzmiał w holu, sprawiając, że rodzeństwo Corinny mimowolnie wzdrygnęło się.
Jednakże ta, która była pod batem, Corinna, zdawała się nie przejmować bólem. Zacisnęła zęby i zachowała uparte milczenie.
„Nie myśl, że możesz mnie oszukać” – krzyknął Brad, zaciskając dłoń na batu. „Ktoś mi powiedział, że potajemnie studiowałeś medycynę i nawet odważyłeś się leczyć ludzi! Przyznasz się?”
Cera Corinny była blada, lecz jej duch pozostał niezłomny, a w jej głosie słychać było jeszcze większą determinację. „Nie zrobiłem nic złego. Dlaczego miałbym przyznawać się do kłamstw?”
„Aha, więc twierdzisz, że otrzymane przeze mnie informacje są nieprawdziwe?” Brad znów zamachnął się batem.
Corinna zacisnęła pięści, jej determinacja wzrosła. „Nie wiem, kto cię wprowadził w błąd, ale nie studiowałem medycyny ani nie leczyłem nikogo. Jeśli wątpisz w moje słowa, przyprowadź swojego informatora i wspólnie odkryjmy prawdę”.