Rozdział 1507 Żaden z was nie może uciec
Gdy sytuacja spadła mu na kolana jak posłuszna marionetka, Jeremy podszedł do Brandona, a jego wzrok opadł na niego jak sęp krążący wokół zranionej ofiary. Jego usta wygięły się w wyniosłym i złowrogim uśmiechu.
„Brandonie, zdziesiątkowałeś wszystkie moje twierdze i zniszczyłeś je niczym pola popiołów. A jednak twoje pragnienie zniszczenia wydaje się nienasycone. Spiskujesz z tym zniedołężniałym starcem, żeby zakończyć moje życie? Najpierw go wykończę, a potem poddam cię torturom. Nikt nie opuszcza tego miejsca żywy dzisiaj. Ucieczka to tylko sen, którego nie dożyjesz” – syknął Jeremy jadowicie.
Jeremy zatrzymał się na chwilę, by napawać się widokiem Brandona. Kucnął i spojrzał na niego z zadowoleniem, wyczekując pysznego smaku paniki na jego twarzy.