Rozdział 111
Możesz odejść, ale najpierw wróć w noc poślubną
„ Oni odeszli. Czemu wciąż tu siedzisz? Pospiesz się i pomóż mi wejść po schodach!” Vivian kopnęła Juliana, który był obok niej. Widząc, że patrzy w kierunku, w którym zniknęła Sarah, zrozumiała, co myślał.
Julian był w złym humorze. Nie potrafił wyrazić swojego gniewu, gdy został kopnięty bez powodu. Wstał z kanapy i poszedł na górę, nie oglądając się za siebie. „To nie tak, że nie masz nóg. Idź sam!”