Download App

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 151
  2. Rozdział 152
  3. Rozdział 153
  4. Rozdział 154
  5. Rozdział 155
  6. Rozdział 156
  7. Rozdział 157
  8. Rozdział 158
  9. Rozdział 159
  10. Rozdział 160
  11. Rozdział 161
  12. Rozdział 162
  13. Rozdział 163
  14. Rozdział 164
  15. Rozdział 165
  16. Rozdział 166
  17. Rozdział 167
  18. Rozdział 168
  19. Rozdział 169
  20. Rozdział 170
  21. Rozdział 171
  22. Rozdział 172
  23. Rozdział 173
  24. Rozdział 174
  25. Rozdział 175
  26. Rozdział 176
  27. Rozdział 177
  28. Rozdział 178
  29. Rozdział 179
  30. Rozdział 180
  31. Rozdział 181
  32. Rozdział 182
  33. Rozdział 183
  34. Rozdział 184
  35. Rozdział 185
  36. Rozdział 186
  37. Rozdział 187
  38. Rozdział 188
  39. Rozdział 189
  40. Rozdział 190
  41. Rozdział 191
  42. Rozdział 192
  43. Rozdział 193
  44. Rozdział 194
  45. Rozdział 195
  46. Rozdział 196
  47. Rozdział 197
  48. Rozdział 198
  49. Rozdział 199
  50. Rozdział 200

Rozdział 1

Caroline Evans wychodziła za mąż.

Nie dla jej narzeczonego, Eddy'ego Morrisona, którego kochała przez osiem lat. Zamiast tego wychodziła za mąż za mężczyznę, którego poznała zaledwie na pięć minut i o którym wiedziała bardzo niewiele.

„Możesz się jeszcze wycofać.” Mężczyzna cynicznie spojrzał na Caroline w poczekalni ratusza.

Caroline nerwowo bawiła się już pogniecionym brzegiem swojej koszuli, a w jej umyśle pojawiał się zimny wyraz twarzy Eddy'ego. Trzy dni temu Eddy, który zwykle unikał jej jak ognia, zaprosił ją na kolację. Kiedy odebrała jego telefon, naiwnie pomyślała, że jej osiem lat wysiłków w końcu się opłaciło.

Wystroiła się i pojawiła się z ochotą. Jednak oprócz Eddy'ego czekali na nią inni. Siedziała na wózku inwalidzkim z palcami splecionymi z palcami Eddy'ego promienna, promienna Layla Evans, która nie była nikim innym, jak tylko jej kuzynką.

Zanim Caroline zdążyła zrozumieć ich związek, Eddy zrzucił na nią bombę.

„Jeśli oddasz nerkę Layli, poślubię cię”.

Caroline była oszołomiona. Patrzyła na Eddy'ego z niedowierzaniem. Jego spojrzenie było zimne i obojętne, z nutą nienawiści, jakby nie patrzył na swoją narzeczoną od ośmiu lat, ale na zaprzysiężonego wroga.

Karolina była cała odrętwiała.

Była zaręczona z Eddym odkąd byli młodzi. Kiedy wróciła do kraju w wieku 16 lat, zakochała się w nim po uszy. Przez osiem lat zdobywała umiejętności, aby być idealną żoną.

Nauczyła się prać i gotować. Zaczęła chodzić na lekcje muzyki i sztuki. Mimo że wiedziała, że jej nienawidzi, kochała go i była do niego przyciągana jak ćma do płomienia. Wszystko po to, aby pewnego dnia zobaczył, jaka jest wspaniała i szczerze zgodził się ją poślubić.

Ale teraz rzeczywistość uderzyła w nią jak ciężarówka. Eddy nie tylko jej nie kochał, ale zakochał się w jej kuzynce. Był gotów ją poświęcić, aby uratować kobietę, którą kochał. Eddy wiedział, jak bardzo Caroline chciała zostać jego żoną, ale zgodził się spełnić jej życzenie tylko wtedy, gdy ona zrobi to samo dla niego.

To było jawne upokorzenie.

Cała jej miłość do niego zniknęła w jednej chwili i przerodziła się w nienawiść.

Miała ochotę ich zabić.

Jednakże nie była w stanie nawet sama się obronić.

Aż do teraz mrożące krew w żyłach słowa Eddy'ego dźwięczały jej w uchu. „Nie negocjuję z tobą. Informuję cię. Jeśli odmówisz, mogę ci odmówić prawa do bycia panią Morrison”.

Karolina zacisnęła pięści, opierając je na zimnym krześle.

Chociaż minęły już trzy dni, za każdym razem, gdy o tym pomyślała, w jej sercu narastały gniew i rozczarowanie.

Wiedziała, że Eddy nie żartuje.

Jako dziedzic najbardziej prominentnej rodziny w Osbury miał ogromną władzę, aby zrealizować swój cel. Gdyby nie Jude Morrison, jego dziadek, Eddy mógłby jej o tym nawet nie powiedzieć. Po prostu zaciągnąłby ją na oddział chirurgiczny.

Aby się chronić, musiała poślubić kogoś, kto mógłby zapobiec realizacji planu Eddy'ego.

Karolina przełknęła ślinę i odpowiedziała stanowczym głosem: „Nie zrobię tego”.

Następnie spojrzała na mężczyznę stojącego obok niej.

Kirk Morrison. Miał takie samo nazwisko jak Eddy.

Przeczytała informacje napisane w jego profilu. Nie miał nic wspólnego z Morrisonami, których znała. Był po prostu zwykłym pracownikiem umysłowym. Jedyna rzecz, która go z nimi łączyła, to to, że pracował w firmie, której byli właścicielami.

Jednak jego zwyczajne pochodzenie nie zmieniało faktu, że miał wykwintną twarz, wysoką sylwetkę i szerokie ramiona. Był tak doskonale wyrzeźbiony, że trudno było dostrzec jakiekolwiek wady. Kiedy Caroline po raz pierwszy go zobaczyła, pomyślała, że jest dyrektorem generalnym jakiejś dobrze prosperującej firmy.

„Pani Evans.”

Zbyt długo się na niego gapiła. Kirk mówił cicho i miał uśmieszek na twarzy.

Był tak kuszący, że trudno było oddychać.

Caroline wróciła do rzeczywistości i niezręcznie odgarnęła kosmyki włosów, zakrywając rumieniącą się twarz.

Kirk obserwował, jak próbowała ukryć twarz i się uśmiechnęła. „Czy nadal pamiętasz nasze trzy zasady?”

„Pamiętam”. Kiedy Kirk obserwował , Caroline powiedziała: „Małżeństwo potrwa trzy lata. Nie możemy mieszać naszych prywatnych spraw w nasze małżeństwo. I na koniec, nie możemy się w sobie zakochać. Zakończymy to małżeństwo natychmiast, jeśli znajdziemy prawdziwą miłość w ciągu tych trzech lat”.

Kirk skinął głową z zadowoleniem. Caroline była zdezorientowana. „Dlaczego nagle o tym wspominasz?”

Rozluźnił się, pocierając koniuszki palców i lekko opuszczając głowę, a jego rzęsy zatrzepotały. „Boję się, że się we mnie zakochasz”.

Caroline od razu straciła mowę. Wzięła kilka głębokich oddechów, zanim uśmiechnęła się gorzko. „Nie martw się. Nie lubię mężczyzn”.

Nigdy więcej nie zakocha się w nikim. Złamanie jej serca raz wystarczyło.

Kirk uniósł brew, jego spojrzenie było głębokie jak otchłań. Po chwili podniósł głowę. „To dobrze. Chodźmy.”

Rozmowa zmieniła się zbyt gwałtownie. Caroline była przez chwilę oszołomiona, zanim zdała sobie sprawę, że nadeszła ich kolej, aby zarejestrować swój związek małżeński.

Wstała, widząc parę nowożeńców, którzy właśnie otrzymali akty ślubu i promienieli radością.

Jej wzrok się zamazał. Marzyła o tym, żeby przejść przez to z Eddym wiele razy. Właściwie, kiedy jechała na spotkanie z Kirkiem, wciąż rozważała poślubienie Eddy'ego. Ale w tym samym momencie odebrała telefon od Eddy'ego.

„Kiedy jedziesz do szpitala?” – zapytał, brzmiąc irytująco.

Kiedy to usłyszała, Caroline stwierdziła, że wcale nie jest zła. Raczej, ironicznie, chciała się śmiać.

Czy Eddy był pewien, że ona poświęciłaby wszystko, żeby go poślubić?

Jej wahanie i wątpliwości zniknęły natychmiast. Stała się jeszcze bardziej zdeterminowana, by wyjść za mąż za kogoś innego.

„Co się stało?” powiedział Kirk, wyrywając Caroline z zamyślenia.

Oderwała wzrok, wzdychając głęboko. Łzy zalały kąciki jej oczu, ale jej spojrzenie było zimne. „Nic.”

Od tej pory ona i Eddy nie mieli ze sobą nic wspólnego. Poczuła ulgę na samą myśl.

Kirk mógł stwierdzić, że przytłaczał ją jakiś emocjonalny bagaż, ale nie pytał o to. Potrzebował żony, a Caroline została mu polecona.

Ponieważ mieli te same potrzeby, od razu się zeszli. Ponieważ nie martwili się zbytnio o swoją przyszłość, wypytywanie się nawzajem o przeszłość również nie było konieczne.

Pół godziny później otrzymali akt ślubu.

Widząc to, Caroline położyła rękę na nerce, wzdychając z ulgą. Dzięki temu aktowi ślubu Eddy nie będzie już mógł zmusić jej do oddania nerki.

Na razie była bezpieczna.

Jednak gdy tylko pomyślała o rodzicach, Karolina spuściła głowę.

Nie miała czasu, żeby powiedzieć komukolwiek o tym małżeństwie, nawet swoim rodzicom. Ich życzeniem było, żeby wyszła za Eddy'ego Morrisona, zwłaszcza że rodzina Evansów została zdegradowana do niższej klasy, mimo że kiedyś była jedną z czterech decydujących rodzin w 0sbury. Mieli wielkie nadzieje, że wyjdzie za Eddy'ego i przywróci ich rodzinie dawną świetność.

Wybuchnęliby gniewem, gdyby dowiedzieli się, że wyszła za mąż za kogoś nikomu nieznanego.

„Następnym razem powinniśmy odwiedzić twoich rodziców.” Kirk wsadził certyfikat do kieszeni, odsłaniając złoty zegarek pod białą koszulą, gdy wyjął rękę.

Choć było to tylko pozorne małżeństwo, musieli postępować zgodnie z zasadami.

تم النسخ بنجاح!