Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 51
  2. Rozdział 52
  3. Rozdział 53
  4. Rozdział 54
  5. Rozdział 55
  6. Rozdział 56
  7. Rozdział 57
  8. Rozdział 58
  9. Rozdział 59
  10. Rozdział 60
  11. Rozdział 61
  12. Rozdział 62
  13. Rozdział 63
  14. Rozdział 64
  15. Rozdział 65
  16. Rozdział 66
  17. Rozdział 67
  18. Rozdział 68
  19. Rozdział 69
  20. Rozdział 70
  21. Rozdział 71
  22. Rozdział 72
  23. Rozdział 73
  24. Rozdział 74
  25. Rozdział 75
  26. Rozdział 76
  27. Rozdział 77
  28. Rozdział 78
  29. Rozdział 79
  30. Rozdział 80
  31. Rozdział 81
  32. Rozdział 82
  33. Rozdział 83
  34. Rozdział 84
  35. Rozdział 85
  36. Rozdział 86
  37. Rozdział 87
  38. Rozdział 88
  39. Rozdział 89
  40. Rozdział 90
  41. Rozdział 91
  42. Rozdział 92
  43. Rozdział 93
  44. Rozdział 94
  45. Rozdział 95
  46. Rozdział 96
  47. Rozdział 97
  48. Rozdział 98
  49. Rozdział 99
  50. Rozdział 100

Rozdział 3

Jednak nic nie mówi i odwraca się. Nie pozwoli, aby te zgorzkniałe kobiety stanęły między nią a jej najlepszą przyjaciółką. Są przyjaciółkami Carmeli i celowo się jej czepiają, ponieważ Carmela poświęciła się dla niej.

Nie ma możliwości, żeby się bronić.

Gdy idzie do łazienki, żeby załatwić moba, Edna wrzeszczy za nią: „Komu zostawiasz ten bałagan?! Najpierw zabierz odłamki! Ktoś może zrobić krzywdę, kurczę!”

Leila kiwa głową i klęka, by podnieść większe z nich panikującymi rękami. W tym momencie drzwi otwierają się po krótkim pukaniu, a Leila podnosi wzrok, trzymając odłamki w dłoni, tylko po to, by spotkać zimne oczy Alfy.

„Co robisz?” Zauważa Leilę i natychmiast na jego przystojnej twarzy pojawia się grymas.

„Alfa!” Carmela zeskakuje z łóżka i biegnie do Alfy, zarzucając mu ręce na szyję, jak wtedy, gdy byli dziećmi. „Czy mogę, proszę, proszę opuścić szpital już teraz? Proszę,”

Jej słodki ton wywołał lekki śmiech u Alfy, po czym poklepał ją po talii, by ją podniecić.

„Masz już dwadzieścia lat, a nadal zachowujesz się jak mała dziewczynka”.

„Powinnaś wiedzieć... to ty mnie rozpieszczałaś – auć!” Szeroki uśmiech Carmeli zostaje zastąpiony nagłym grymasem, gdy podnosi stopę z bólu.

„Uważaj!” Alpha Tatum bierze ją w ramiona, zauważając odłamki pozostawione na podłodze. Jego nieprzyjazne oczy rozglądają się dookoła i lądują na Leili.

Jej serce kurczy się ze strachu i przyspiesza czynność, wycierając podłogę dłonią, na wypadek gdyby któregoś nie trafiła, zostawiając przy tym kilka ran, które ją bolą, ale nie tak bardzo, jak widok jej męża niosącego inną kobietę w ramionach.

„Co się stało?!” Alfa pyta ponownie, tym razem wciąż zwrócony ku Leili, która potajemnie sprawdzała swoje dłonie.

„To nie jej wina...” Carmela nieśmiało pociąga Alphę Tatum za rękaw. A na jej słowa Alfa mruży oczy, rozumiejąc, że to Leila rozbiła kubek,

„Nie możesz do tego dostać mopa?” Długie, ostre brwi mężczyzny zmarszczyły się, „Co ci da czyszczenie potłuczonych szklanek gołymi rękami?!”

Potwierdzając stosunek Alfy do Lelli, przyjaciele Carmeli wymienili zadowolone spojrzenia.

„Carmi chciała tylko szklanki wody i była zbyt niecierpliwa, żeby podać jej kubek do ręki Carmiego!”

„Pocięła się, widząc, jak Carmi rani ją w stopę, tylko po to, żeby zwrócić twoją uwagę…”

„To wystarczy”. Dwa spokojne słowa Alfy i podłe dziewczyny zamknęły usta ze strachu. Nie mogą poradzić sobie z dominującą aurą Alfy.

Oczy Leili napełniły się łzami. Znów go zawstydziła. Nie urodziła się, by być Luną, jak Carmela.

Ona zawsze przynosi mu same kłopoty.

Mówiąc o kłopotach, Leila nieśmiało zerka na Alfę, czując, jak żołądek jej się skręca: podczas rozmowy nosi w sobie jednego z nich.

Jeśli wcześniej nie była pewna, czy on będzie chciał mieć dziecko, to teraz jest pewna, że dziecko będzie dla niego tylko utrapieniem.

Nie miała czasu, żeby z nim o tym porozmawiać. Albo raczej, nie dała sobie czasu, żeby z nim porozmawiać, więc nie musi podejmować decyzji.

Teraz ma jedno.

Ona nie może zatrzymać dziecka. Nie może znowu rozdzielić jego i Carmeli.

Wszyscy mówią, że ukradła go Carmeli, ale tylko ona wie, że nigdy by tego nie zrobiła. Jego serce należy do Carmeli od zawsze. On jest po prostu zbyt dobry, dobrze się nią opiekuje w ich fałszywym małżeństwie, a ona zaczęła przekręcać jego dobroć w symbole miłości.

Oszukała samą siebie, myśląc, że może gdzieś w jego sercu jest małe miejsce dla niej, ale nadszedł czas, aby obudzić się ze snu, snu, który był zbyt piękny, aby mógł być prawdziwy.

Widząc bolesny obraz Alfy siedzącego przy łóżku Carmeli, rozmawiającego i śmiejącego się, Leila powstrzymuje łzy w oczach i pędzi do drzwi.

„Dokąd idziesz?” Alpha Tatum zauważa jej podstępne ruchy, zanim zdąży zrobić dwa kroki.

„Dom...” Leila potrafi wydusić z siebie tylko pojedyncze słowa, nie ujawniając przy tym płaczliwego tonu, który się za nimi kryje.

„Poczekaj na mnie, ja też idę do domu.” Alpha Tatum wydaje stanowczy rozkaz.

„Właściwie” – Leila przygryza wargi – „najpierw muszę zobaczyć Amandę”.

„Amanda?” Alfa marszczy brwi, zdenerwowana zmianą odpowiedzi. „Nie musisz już przechodzić rutynowych testów”.

Jasne. Leila wzdycha w myślach. Nie muszą już udawać, że starają się o dziedzica. On poślubia swoją prawdziwą Lunę.

„...” Leila mocno ściska swój palec, próbując ułożyć zdanie, „W takim razie powinnam jej dać znać”.

Alfa patrzy na nią zmrużonymi oczami. Czy zaczyna podejrzewać, że ona nalegała na rozmowę z nią?

"I-"

„Powiedziałaś, że mogę opuścić szpital!” Carmela kokieteryjnie potrząsa rękawem Alfy, „Czy sam nie odwieziesz mnie do domu?”

Z westchnieniem pobłażliwym Alpha Tatum pociera głowę Carmeli: „Oczywiście, że tak”.

„Będę w domu!” – Leila rzuca słowami, uciekając z pokoju, nie mogąc znieść ani sekundy dłużej,

Musi porozmawiać z Amandą, zanim ta wiadomość się rozejdzie, bo wkrótce nie będzie ona prawdą...

Ona potrzebuje aborcji.

تم النسخ بنجاح!