Rozdział 384 Zbieg okoliczności
Caroline stała z rękami na biodrach, jej oczy przeszywały Denvera. Zawsze była obrońcą nieśmiałych i słabych, a Leroy nie był wyjątkiem. „Dlaczego zawsze grozisz Leroyowi?” – zrugała Denvera, a jej głos ociekał pogardą. „Leroy, jestem tutaj. Nie bój się nikogo. Pomogę ci. Powiedz mi, co jest nie tak z Denverem?”
„Eee...” wyjąkał, nerwowo zerkając na Denvera.
„Leroy, spójrz na mnie!”