Rozdział 556 Bezczelny
Czuły wyraz twarzy Coltona został natychmiast zastąpiony wyrazem obrzydzenia w chwili, gdy opuścił sypialnię Queenie. Wytarł dłoń o płaszcz z większym zapałem, niż było to konieczne; wcześniejsze głaskanie Queenie po włosach i udawanie, że się o nią troszczy, sprawiło, że chciało mu się wymiotować.
Zszedł na dół i zapytał Lydię o wszelkie pozostałości leku aborcyjnego, który Queenie przypadkowo połknęła. Następnie uroczyście obiecał, że dotrze do sedna sprawy.
Lydia zrobiła, co jej kazał, serdecznie mu podziękowała, po czym patrzyła, jak odchodzi.