Rozdział 1569 Spektakl Chaosu
Oczy Franka były szeroko otwarte z paniki i niepewności, co wywołało sarkastyczny uśmieszek u Brandona. „Mamy wątpliwości, co?”
W jego postawie widać było desperację, a Frank dramatycznie uderzył się w czoło. „Jak, u licha, poradzimy sobie z tą armią dziennikarzy? Może powinieneś się mnie po prostu pozbyć. Przy naszej skąpej ochronie, mielibyśmy szczęście, gdyby udało nam się powstrzymać ich przed szturmem głównego wejścia”.
Cień irytacji przemknął przez rysy twarzy Brandona. „Ten bałagan to twoja wina” – mruknął, a jedyną rzeczą, która trzymała jego temperament na wodzy, była resztka koleżeństwa z lat przyjaźni.