Rozdział 148
Edwin
Wciąż byłem pod wrażeniem mojego zwycięstwa nad tym małym Maxem, gdy usiadłem wygodnie na swoim miejscu przy barze. Ostrożnie poprawiając maskę na twarzy, otrzepałem z rękawów kurtki ostatnie ślady szamotaniny na dziedzińcu i zamówiłem kolejną szkocką, oczywiście, by uczcić to wydarzenie.
Charles, który w końcu mnie odnalazł po moim zniknięciu, usiadł obok mnie.