Rozdział 44 Prawie pocałunek
„Jesteś tam już od dwudziestu minut.” Przez drzwi przebił się głos Shane’a, chłodny, lecz zabarwiony niepokojem.
Sheila, zaskoczona, spojrzała na zegarek. Rzeczywiście, przez ostatnie dwadzieścia minut była pogrążona we własnych myślach. „Zaraz wyjdę.”
Wsunęła się w hotelową piżamę i starannie powiesiła sukienkę. Gdy wyszła z łazienki, zauważyła Shane'a, stojącego przy dużym oknie francuskim apartamentu i pogrążonego w rozmowie telefonicznej. Skąpana w delikatnym blasku świateł, jego wysoka i szczupła sylwetka emanowała imponującą aurą.