Rozdział 25: Sadzonki emocji, stopniowo rosnące
Lily natychmiast wzięła się do roboty i porzuciła swoje marzenia. Gabinet jest przestronny i jasny. Dwumetrowe, solidne, drewniane biurko stoi wysoko na środku, naprzeciwko okna sięgającego od podłogi do sufitu. Po obu stronach znajdują się wysokie regały na książki, niczym linia podziału między światami dwóch osób.
Zaplanowała wszystko dokładnie, każda półka na książki miała swojego właściciela, a biurko zostało podzielone na dwie części. Choć miała ze sobą tylko laptopa, na wszelki wypadek zarezerwowała dla Leona duży komputer stacjonarny.
Na lunch ugotowała miskę gorącego makaronu z resztkami zupy z żeberek wieprzowych z poprzedniego wieczoru i sama delektowała się tym prostym, ale ciepłym posiłkiem. Bez Leona czuła się swobodniej, jedząc i przeglądając wiadomości od czytelników.