Rozdział 259
Yao Qingqing wiedziała, że błaganie macochy nic nie da, więc zamiast tego podpełzła do ojczyma: „Proszę, uratuj go. On też jest twoim synem. Nie możesz po prostu patrzeć, jak wrzucają go do studni”.
„ S*****!” Słowa Yao Qingqing rozgniewały jej macochę. Macocha zabrała dziecko, a jego pępowina nie była jeszcze nawet odcięta. Było nagie i śliskie, a krew Yao Qingqing go poplamiła. W chwili, gdy macocha Yao Qingqing go podniosła, rozpłakał się.
Jego krzyki były niezwykle głośne.