Rozdział 188
Sophia została na cmentarzu przez całe popołudnie, a deszczowy wiatr tylko przysporzył jej bólu głowy. Kiedy odłożyła słuchawkę, od niechcenia zamówiła dostawę jedzenia.
Po kolacji, była dopiero dziewiąta wieczorem, ale Sophia postanowiła położyć się spać.
Godzina wejścia na pokład jej jutrzejszego lotu to około dziewiątej rano. Zanim zegar wybił siódmą rano, Sophia już się obudziła. Kiedy skończyła pakować, wymeldowała się za pomocą karty-klucza i czekała przy wyjściu, aż transport dojedzie na lotnisko.