Rozdział 111
Na oddziale Centralnego Szpitala Ryzana Penelope leżała cicho w łóżku z zamkniętymi oczami. Obok niej Tyrell siedział na skraju materaca, uważnie ją obserwując, nie mówiąc ani słowa.
Kiedy Cathy weszła do pokoju, była już jedenasta w nocy. Abner zadzwonił wcześniej i poprosił, żeby wróciła do domu i odpoczęła, ale nie mogła się zmusić, nawet na krótką drzemkę. W końcu jak mogła, skoro Penelope mogła obudzić się w każdej chwili? Wolałaby zostać w pogotowiu z Tyrelem.
„Cathy.” Głęboki głos Tyrella zawołał, gdy tylko usłyszał otwierające się drzwi. „Jestem takim dupkiem.” Ponure oczy wpatrywały się w nieprzytomną kobietę przed nim, gdy kontynuował. „Tej nocy, kiedy wysłałaś mi wiadomość, powinienem był pójść do ciebie. Może wtedy... wszystko byłoby teraz w porządku.”